WSTYD

 

Dziś zajmiemy się Wstydem.

Brené Brown autorka książki pt. „Rosnąc w siłę” mówi o nim w sposób bardzo obrazowy: Każdy z nas w życiu upadał, a najlepszym dowodem na to są nasze poharatane kolana i pokryte bliznami serca. O bliznach łatwo się jednak mówi, a trudniej je pokazuje, zwłaszcza że przy okazji obnaża się wszystkie wiążące się z nimi uczucia. Poza tym rzadko widzimy rany, które dopiero się goją. Nie jestem pewna, czy to dlatego, że odczuwamy zbyt wielki wstyd, by pozwolić komukolwiek na obserwowanie tak intymnego procesu, jak przezwyciężanie uczucia zranienia, czy dlatego, że nawet kiedy zdobywamy się na odwagę, by pokazać się przed zakończeniem procesu zdrowienia, ludzie na wszelki wypadek odwracają wzrok.”

 

Zgadzam się z autorką. Wstyd to trudna, ciążąca niczym głaz na sercu emocja. Jeśli długo trwa, może prowadzić do przeżywania permanentnego smutku, a nawet do depresji. Kiedy czujesz wstyd masz przeświadczenie o byciu gorszym, ułomnym, słabym.

Pojęcie wstydu łatwo pomylić z poczuciem winy. To nie to samo. Warto rozróżniać te dwa pojęcia i mieć świadomość ich istnienia.

 

Wstyd odnosisz do siebie, określasz się, myślisz o sobie tak a nie inaczej (np. jestem beznadziejna/y, jestem głupia/y, jestem do niczego…). Kiedy masz poczucie winy, jest Ci źle, bo zrobiłaś/eś coś nie tak… (np. czuję, że źle postąpiłam/em, niewłaściwie załatwiłam/em sprawę, nie chcę tego powtarzać..)

 

Załóżmy, że przydarzyła ci się jakaś niezręczność, niewłaściwie się zachowałaś/eś, nie przyniosło Ci to chluby… Wiesz, że popełniłaś/eś błąd. Ale! Przecież świat się nie rozpadł. Głupio Ci, a to ostrzega Cię przed zachłyśnięciem się własną doskonałością i zaobserwowaniem swoich niedociągnięć. Przywraca Ci to grunt pod nogami. Kiedy znasz swoje ograniczenia, błędy, masz ich świadomość – możesz efektywniej zarządzać energią. Nie tracisz sił, nie porywasz się z motyką na słońce.

 

Ze wstydem jest znacznie gorzej… Wstyd powoduje, że unieważniasz siebie, upokarzasz. Odczuwasz dodatkowo skrępowanie, zakłopotanie, zażenowanie, wybrakowanie. Myślisz o sobie w ten sposób zakładając, że Twoje myśli to Ty… a to nieprawda 🙂 Traumatyczne doświadczenia w życiu, takie jak wykorzystanie seksualne wiąże się z przeżywaniem wstydu. Potwornie przytłaczającego wstydu…

 

Porównujesz się do innych ludzi w poczuciu, że Tobie do nich daleko, masz braki, niedociągnięcia. Ktoś Cię krytykuje, a Ty masz poczucie, że ma rację… Przypominasz sobie, że zrobiłaś/eś coś złego, niemoralnego… Twoja tajemnica, bardzo prywatna może zostać ujawniona, ludzie się o niej dowiedzą…

Boisz się odrzucenia, jeszcze większego poniżenia. Co gorsza myślisz o sobie jak o osobie przegranej, nie zasługującej na szacunek, miłość.

 

Bywa, że następstwem wstydu jest to, że unikasz myślenia o swoim wykroczeniu, zamykasz się, blokujesz wszystkie emocje. Dodoatkowo angażujesz się w impulsywne, odwracające uwagę czynności, działania – by nie czuć, nie myśleć. W gruncie rzeczy izolujesz się, czujesz się wyalienowany. Co gorsza, czujesz się oszustem, boisz się “wykrycia”. Wstyd działa więc na Ciebie podstępnie i powoli zniewala…

 

Strach przed wstydem, jak również inne trudne emocje popychają wielu ludzi do autodestrukcyjnych zachowań. Badacze wymieniają m. in.: różnego rodzaju uzależnienia, agresję, przemoc, depresję, zaburzenia odżywiania oraz tyranizowanie innych osób. Działania te pozornie mają pozwolić poczuć ulgę i na chwilę zapomnieć o cierpieniu. Pozornie pomagają zapomnieć…

 

Wstyd może stać się naprawdę toksyczny i niebezpieczny dla Twojego zdrowia. Dzieje się tak wtedy, gdy wstyd i jego przeżywanie traci swój ulotny charakter i przekształca się w cechę charakteru. Zostaje z Tobą na dłużej. Staje się Twoim stanem istnienia, elementem tożsamości. Niekoniecznie musisz zdawać sobie z tego sprawę i tym bardziej jest on niebezpieczny. Zwykle odczuwany jest to jako poczucie własnej niedoskonałości, ułomności, o czym wspominałam już wyżej i co wiąże się także ze wspomnianym w poprzednim artykule stanem samotności.

W praktyce może znaczyć myślenie o sobie: „Jestem zła/y, nic niewarta/y…”. Nosisz przy sobie cały czas taki kamień, nie przyglądasz się mu zbytnio choć ciąży w Twoim życiu i powoli staje się częścią Ciebie… Wolisz go ukryć, zasłonić. Nie pokazywać innym, że go masz.

 

Najczęściej w ogóle nie zdajesz sobie sprawy, że coś takiego przy sobie trzymasz, ten ciężki kamień. Wolisz powiedzieć, „mam kłopoty z bliskością, ludzie mnie nie rozumieją”. Ale dziwnie jesteś napięta/y, zestresowana/y. Nie jest Ci dobrze z samą/ym sobą. Trudno powiedzieć, czy siebie lubisz… 

 

Co więc dalej ? Otwarte mówienie o swoim wstydzie nie jest łatwe ani przyjemne, może jednak przynieść Ci z czasem ulgę. Znalezienie osoby, która Cię wysłucha ze zrozumieniem, empatią – nie zawsze jest proste. Dodatkowo boisz się oceny, ujawnienia swojej słabości. To jest bardzo trudne, ale niezbędne aby zdrowieć… Uwolnić się choć trochę od ciężaru trudnych doświadczeń… Bywa jednak, że mijają dni, miesiące a nawet lata, kiedy znajdziesz w sobie gotowość do otwartego mówienia o swoich przeżyciach. Pamiętaj jednak – nigdy nie jest za późno!

 

Czasem będzie to osoba, której po prostu ufasz, czasem terapeuta lub ludzie, którzy przeżyli podobne zdarzenia jak Ty i spotkasz się z nimi na terapii grupowej… Być może kiedy usłyszysz co mówią, pomyślisz – ja też tak mam… i być może uwolnisz się lub stwierdzisz, że chcesz się uwolnić a to już dla Ciebie będzie bardzo ważne !

 

 

Wyjście z izolacji umożliwi Ci przyjęcie empatii, wrażliwości i zauważenia Ciebie przez innych, często też pokiereszowanych negatywnymi doświadczeniami ludzi. Masz szansę odzyskać przynależność i akceptację. Zobaczą Cię i zrozumieją, tak jak Ty zobaczysz że nie jesteś w tym sam/a.

 

Pamiętaj jednak, że samo otwarcie się nie wystarczy. Wspomniana pedagog Brené Brown mówi, że aby uwolnić się od wstydu, musimy najpierw wejść do naszego wewnętrznego “bagna” pełnego uciążliwych emocji. Jednak nie chodzi o to, aby do tego bagna wejść i tam pozostać. Chodzi o to, aby założyć porządne kalosze, a następnie przejść przez to bagno i znaleźć drogę do wyjścia.

 

Co jest ważne! Spróbuj zaakceptować siebie, swoją naturę, swoje wady, swoje zalety.  Mów sobie często przed lustrem na głos „Kocham Cię!”. Co czujesz kiedy słyszysz własny głos wyrażający miłość? Popatrz na siebie z czułością, poprzyglądaj się sobie, ale z podziwem a nie z krytyką! Odróżniaj to kim jesteś od tego, co robisz. Miej do siebie szacunek – zawsze i mimo wszystko. To bardzo ważne. Chodząc po błocie życia noś kolorowe kalosze i nie poddawaj się. Powodzenia 🙂

Autorka: mgr Anna Sowa – Psycholog, współpracuje z Fundacją “DOŚĆ” oraz pracuje w zawodzie w jednostce penitencjarnej, jak również pełni funkcję biegłego sądowego z zakresu psychologii. Współpracuje z organami ścigania na rzecz ujawniania m.in. przestępstw, obecna przy przesłuchaniach małoletnich i dorosłych ofiar przestępstw seksualnych. Aktualnie słuchaczka II roku Podyplomowych Studiów “Seksuologia Kliniczna – Opiniowanie, Edukacja,Terapia” powołanych przy Instytucie Psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.